Wyjęli korek i zakręcili kurki na niebie. Kiedy woda opadła, zamajaczył na dnie śmietnik historii i zaraz nad rzekę ściągnęli poszukiwacze skarbów.
Co bardziej praktyczni przyszli z łopatami.
Amatorzy – tylko w rękawiczkach.
I choć nie rozdzwoniły się nagle, jak w bajkach, dzwony zatopionego miasta, przez chwilę dało się słyszeć dudnienie konnych tramwajów i strzęp rozmowy w soczystej gwarze. Pewna kobieta mogłaby przysiąc, że na wodzie rysował się niewyraźnie cień kratownicy minionego mostu.